|
|
|
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
|
|
|
| |
| |
| |
|
|
|
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
|
|
|
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
| |
|
|
|
| |
| |
|
|
|
| |
| |
| |
| |
| |
|
|
|
do następnych wakacji jeszcze sporo :/
Jestes 483 osoba na tej stronie
|
|
|
| |
|
|
|
...:: 13.09.2005 - 10:27 | autor: Kasia Konik
| | |
Jak było w Puławach...
|
25 czerwiec (sobota), dzień po rozdaniu świadectw. 21-osobowa grupa licealistów pod czujnym okiem profesorki Doroty Białogłowicz wyrusza w Lubelskie, na XIII Centralny Zlot Turystyczno-Ekologiczny Młodzieży Szkolnej. Integrując się po drodze z grupą
z Niebylca (opiekun pan Witek Charzewski) i po części z Rzeszowa (opiekun pani Lucynka Małek-Adamiak), dojechaliśmy do miejscowości Ujazd, gdzie zwiedziliśmy zamek „Krzyżtopór”. Następną atrakcją były lochy opatowskie - podziemna trasa turystyczna w Opatowie.
W rezultacie około godziny 1600 dotarliśmy do Puław, z których przez kolejne dni wyruszaliśmy na „zwiedzanko” i do których wracaliśmy wyczerpani na „jedzonko”
po „zwiedzanku” ( a trzeba przyznać, że było smakowite).
Organizatorzy dokładnie zaplanowali nasz czas, więc już pierwszego dnia, na otwarcie Zlotu zostaliśmy uraczeni występem dwóch zespołów folklorystycznych z Ukrainy i Mołdawii. Następne dni to rejs Wisłą do Kazimierza Dolnego, a w samym już mieście ruiny zamku, baszta (dziś każdy już powinien wiedzieć jakie pełniła funkcje), a także Nadwiślańskie Muzeum Przyrodnicze (z wystawą postaci bajkowych) i oczywiście odbywający się tu Festiwal Folklorystyczny.
Dzień trzeci to Janowiec. Tutaj czekały na nas ruiny zamku Firlejów, dworek szlachecki z Moniaków i muzeum, tym razem były to ekspozycje o tematyce, nazwijmy ją „wiejsko-dworską”. Dzień kolejny to rozbrajająca niespodzianka–wizyta w Muzeum Oświaty… . Po tym sprowadzającym na ziemię spotkaniu z „oświatą” wybraliśmy się na wycieczkę krajoznawczą po Puławach. Podziwialiśmy zamek Czartoryskich, Światynię Sybilli, Domki: Gotycki, Grecki i Żółty, Kościół, Sarkofag i ciągnący się niemalże przez całe miasto park pałacowy, a w nim groty, a do tego jeszcze wieczorkiem obserwatorium astronomiczne.
Następne dni to Kozłówka i Pałac-Muzeum Zamojskich, Galeria Socrealizmu, wystawa „Secesja” i powozownia. Później Wąwolnica i Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej; Wojciechów i Wieża Ariańska a w niej Ośrodek Kowalstwa i oczywiście Nałęczów z Nałęczowianką, uzdrowiskiem kardiologicznym, wodą zdrowia i miłości, z Bolesławem Prusem i Stefanem Żeromskim. Nie zapominając oczywiście o drugiej wycieczce do Kazimierza Dolnego, która poświęcona była Kazimierskiemu Parkowi Krajobrazowemu, a oprócz niego komarom, bąblom i niezidentyfikowanym ruchom, które miały na celu uchronienie nas przed żarłocznymi krwiopijcami. Dotarliśmy także do rezerwatu „Krzemionki Opatowskie” słynącego z krzemienia pasiastego, który był tu wydobywany od najdawniejszych czasów. Zwiedziliśmy również Lublin tzn. zamek, rynek, dwa kościołyi ratusz. Na koniec nie mogło zabraknąć oczywiście wyjazdu do…, no właśnie, do Kazimierza Dolnego. Okazało się, że nie obejrzeliśmy wszystkich kazimierskich zabytków, więc nadrabialiśmy zaległości, w postaci: wąwozu lessowego, renesansowych kamienniczek Przybyłów, Sanktuarium Matki Bożej Kazimierskiej, Kościoła Farnego i Góry Trzech Krzyży.
Poza programowymi wyjazdami organizatorzy zapewniali nam codziennie różne rozrywki jak wyjścia na basen, a przy tym liczne i „tragiczne” niemalże kąpiele słoneczne.
W tym miejscu należy wspomnieć o wyjeździe do Wólki Profeckiej, gdzie w ośrodku sportowo-rekreacyjnym nawiązaliśmy bliższy, lecz to za mało powiedziane, najbliższy kontakt ze słońcem. Z tego wyjazdu wróciliśmy jak małe raczki z przypieczonymi rękami, nogami, plecami, tudzież innymi bardziej oryginalnymi częściami ciała. Były jeszcze rozgrywki w siatkówkę i kosza, wyjście do kina, i „dyskoteki”:). Jedną z atrakcji był wieczór Polsko-Ukraiński, w formie ogniska. Pośpiewaliśmy troszeczkę, co niektórzy nawet potańczyli, skonsumowaliśmy kolację i wróciliśmy do bursy.
Dni końcowe to konkursy z wiedzy ekologicznej, turystycznej, zdolności artystycznych i sprawności fizycznej. Ich wyniki przedstawiają się następująco: marsz na orientację nasze są II i III miejsce, konkurs ekologiczny: I m-ce Aneta Bandrowska, III m-ce Asia Sidorska, konkurs z wiedzy turystycznej III m-ce Kasia Konik, V m-ce Kmila Romanek, VIII m-ce Angelina Duma, plakat ekologiczny-wyróżnienie dla Patrycji Prawdy, konkurs piosenki turystyczno-ekologicznej hm… mówiąc krótko wygraliśmy walkowerem - nikt inny nie chciał śpiewać. Reasumując wszystkie konkurencje, zarówno te intelektualne jak
i fizyczne - w ogólnej klasyfikacji zajęliśmy I miejsce.
Ostatnią dobę przed wyjazdem spędziliśmy na pakowaniu plecaków, zakupach i porządkowaniu swojego lokum, a drodze powrotnej czekała nas kolejna niespodzianka - wizyta w Sandomierzu. „Uroczy” pan przewodnik oprowadził nas po mieście opowiadając o jego zabytkach m.in. o Bramie Opatowskiej, ratuszu, rynku, kamieniczkach, kościółkach i spełniającym życzenia przejściu o nazwie „Ucho igielne”. Tutaj też mieliśmy nie małe atrakcje w mgnieniu oka mogliśmy stać się chanem, husarzem, przestępca zakuwanym w dyby, lub monarchą-niesamowite i niezapomniane wrażenia.
Kiedy opuściliśmy mury Sandomierza kierunek przed nami pozostał już tylko jeden- Lesko. Przyjechaliśmy i powitało nas prawdziwe „Bieszczadzkie lato w kaloszach”, kto by się spodziewał- my na pewno nie :)...
Kasia Konik
Zdjęcia: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15
|
| | | ::... | |
|
...:: uwaga o komentarzach:
| | |
Do czasu stworzenia zabezpieczenia przed botami, które spamuja tresc komentarzy, dodawanie nowych komentarzy będzie niemożliwe.
Zawiedzionych przepraszamy :).
| | | | |
| | |
|