in der deutschen Sprache in english
aktualności
rekrutacja
matura
e-dziennik
kontakt

  aktualności
  zastępstwa [0]
  artykuły
  galeria zdjęć
  rekrutacja
  dokumenty
  patron
  historia szkoły
  sukcesy
  matura
  stowarzyszenie
  dyrekcja
  grono pedagogiczne
  baza nauczycieli
  klasy
  plan lekcji
  samorząd szkolny
  nasza twórczość
  absolwenci
  rekolekcje
  zjazdy
  PTSM
  PTTK
  LOP
  PCK
  polski
  matematyka
  fizyka
  szachy
  klub sportowy
  polsko-angielska
  polsko-niemiecka
  filmy
  konkursy
 humor
 kontakt
 redakcja

do następnych wakacji jeszcze sporo :/


Jestes 1753 osoba na tej stronie









...:: 17.06.2005 - 12:43 | autor: ana
 
XXXIII Konkurs OMTTK
„Dosyć często rozważam, co jest warte me życie
Setka zgranych kawałków, miraż bycia na szczycie
W takich chwilach najczęściej ruszam gdzieś w Połoniny
Tam zmęczony wspinaczką człowiek staje się inny...”


KSU Za mgłą

To już XXXIII konkurs...
W tym roku leskie LO wystawiło do konkursu dwie drużyny: jedną reprezentującą Szkolne Koło PTTK (w składzie: Ania Konik, Kamil Bandrowski i Paweł Wołk) i drugą pod „patronatem” Szkolnego Koła PTSM „Połoniny” (w składzie: Katarzyna Konik, Angelina Duma i Kamila Romanek). Dowództwa nad tymi pododdziałami podjęły się prof. Katarzyna Wermińska i prof. Dorota Białogłowicz. Wielki start przewidziany był na 21 maja i tego też dnia rozpoczęły się turniejowe potyczki.
Jak zawsze konkurs podzielony był na kilka różnych etapów. Pierwszym było tzw. „Turystyczne ABC”, czyli wycieczka krajoznawcza po Lesku... choć może nie do końca nastawiona na rekreację i rozrywkę. Drużyny miały za zadanie „biegać” po mieście (teoretycznie rzecz biorąc z mapą) i zatrzymując się na różnych punktach rozwiązywać tam przygotowane specjalnie dal nich zadania. Punkt numer jeden mieścił się w Bursie, gdzie trzeba było wyznaczyć odpowiedni azymut na „sucho”, czyli na kartce papieru. Do dyspozycji zawodnicy mieli szeroki asortyment specjalistycznych przyrządów „geodezyjno – kartograficznych” tj. kątomierz i linijkę, ale to i tak wystarczająco dużo, by uporać się z zadaniem. Na drugim punkcie czekało na wszystkich rozpoznawanie atrakcji turystycznych naszego województwa. 10 szczególnych i... znanych przez wszystkich obiektów i 10 pustych miejsc na karcie startowej, aby wpisać w nich przypuszczalne i poprawne odpowiedzi. Jednak ciekawszym, a może nawet najciekawszym okazał się punkt trzeci... pokonywanie przeszkody terenowej. Ten akurat odcinek można było zaobserwować z bliska przy naszym liceum. Profesor Stanisław Lelek z otwartymi ramionami witał wszystkich startujących i z uśmiechem pokazywał jak przejść po kamieniach żeby nie wpaść do wody, jak latać na linie, czy jak trafić kręglem do celu. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe... ale nie będę się dłużej nad tym rozwodzić... Przedostatnie zadanie (w Amfiteatrze), dowodzone przez prof. Białogłowicz, to mierzenie długości i wysokości za pomocą hm... „własnej wyobraźni”, tzn. praktycznie niczego. Trzeba było określić wysokość drzewa posługując się dowolną, wymyślona przez siebie metodą – byle trafną. Cóż, taktyki były różne: „na oko”, linijką, patykiem, koleżanką z drużyny... jak to ktoś mądrze powiedział: „Człowiek uczy się przez całe życie”. I ostatnia etap „Turystycznego ABC” – rozpoznawanie tropów zwierząt. Jakie wrażenia po nim? Wiemy teraz, że ślady rysia „można” pomylić ze śladami... kuny, a lisa z wilkiem, no i przede wszystkim, że ptaki polskie mają bardzo podobne „znaki rozpoznawcze”. Tak właśnie wyglądała pierwsza konkurencja, po niej to właśnie poniektórzy odetchnęli z niezmierzoną ulgą... te zmagania „sprawnościowe”.
Jako druga sen z powiek startujących spędziła „Samarytanka” praktyczna. Udzielanie pierwszej pomocy nie jest wcale rzeczą łatwą (zwłaszcza wtedy, gdy rękawiczki nie chcą się ubrać, a czas leci...). Sztuczne oddychanie na fantomie jeszcze jakoś powiedzmy „do przodu” (nie biorąc pod uwagę małych problemów z kalkulowaniem uciśnięć na klatkę piersiową... wahania od 10 do 15), ale na łopatki rozłożyły dwie „turystki” napotkane na szlaku, którym należało w jakiś sposób pomóc. To tak: na ile mogliśmy to pomagaliśmy... w czasie trzech minut, odliczając pół minuty na felerne rękawiczki. Jedna ze złamana nogą i skaleczonym palcem, a druga z rana paznokcia i na domiar wszystkiego ukąszona przez „coś”. Na jakiej wycieczce one były? Stojąc pod drzwiami i czekając na swoją kolej czas dłużył się nieubłaganie, a jak już weszło się do środka, jak na złość pędził do przodu.
Po „Samarytance” ulubiona przez niektórych konkurencja – „Rowerowy tor przeszkód”. Bo przecież co to jest przejechać slalomem, po desce, pod poprzeczka, zatrzymać się „idealnie” na linii, zrobić ósemkę, przenieść rower po kamieniach, przejechać po równoważni, czy trafić piłką do wiaderka w trakcie jazdy... w praktyce wychodzi jednak różnie i nie zawsze „kolorowo”.
I po tych właśnie sprawnościowych sprawdzianach „uczestnik teoretyk” mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Limit zadań „ruchowych” na ten dzień został wyczerpany. Teraz nadeszła pora na testy.
Test krajoznawczy dotyczył wszystkiego co wiedzieć należy o naszym województwie oraz troszkę wiedzy o województwie kujawsko – pomorskim (gdzie odbędzie się finał ogólnopolski). Jakie pytania? Hm... po wyjściu z sal i „konsultacji” między sobą – o dziwo – przystępne.
Nasze umiejętności turystyczno – topograficzne sprawdzał test dotyczący właśnie tych dziedzin. Ze „strachem w oczach” i linijką w ręce zagłębialiśmy się w kolejne strony z zadaniami... Pierwsza strona – może lekko bez komentarza, a dwie pozostałe, już lepiej, zresztą to i tak wszystko zależy od tego, co kto lubi.
Pozostały już tylko dwa testy: wiedzy o ruchu drogowym i o pierwszej pomocy. Te sprawdziany to razem 20 minut, po 10 na każdy i oczywiście, żeby zawodnikom przypadkiem nie było za lekko obydwa to tzw. „testy wielokrotnego wyboru”... prawie jak na egzaminie na prawo jazdy (może z tylko jedną małą różnicą – mimo wszystko na konkursie jest mniej stresu...).
I po takich przeżyciach, po praktycznie wszystkich już konkurencjach, można było wreszcie trochę odsapnąć i teoretycznie „odespać” (z praktyką różnie bywało...).
33 konkurs to nie tylko konkurs, w którym startowały drużyny z LO, ale także taki konkurs, w którym inni uczniowie z LO pomagali w sprawach organizacyjnych. Kilka osób „pracowało” między innymi jako fantomy – turystki podczas samarytanki, pomagało przy „Turystycznym ABC”, czy przy „Rowerowym torze przeszkód”. Ale najlepsze zajęcie miała „obsługa komputerowa”... chłopcy siedzieli i siedzieli i siedzieli... i wtłukiwali w klawiaturę wszystkie cyferki, nazwiska, miejsca... pełne wyrazy uznania – „troszkę” tego było.
Dzień drugi OMTTKu. Punkt 800, po śniadaniu, wszyscy udali się na wyciąg na Huzelach, gdzie miał odbyć się turystyczny marsz na orientację. Mapka w dłoń, 75 minut, 7 punktów „gdzieś” schowanych i do dzieła. Ta konkurencja jest, można powiedzieć, „lubiana – nielubiana” przez różne drużyny, to wszystko zależy od umiejętności odnalezienia się w „nowym” otoczeniu. Nasze drużyny? Raczej pozytywnie. Wszyscy z lasu powrócili...
I to już koniec. Teraz pozostało nam tylko czekać z cierpliwością na wyniki. Oczywiście wliczaliśmy w czas oczekiwań „delikatny”, tradycyjny już poślizg... ale jak widać było na co czekać. Wszyscy w takim samym „napięciu” na sali i pan Jan Barut odczytujący poszczególne miejsca. Jaki finish? Drużyna PTTK LO Lesko jedzie dalej na etap centralny do Bachotka w województwie kujawsko – pomorskim! First place! Drużyna PTSM LO Lesko – na 5 pozycji, jak na pierwszy raz bardzo dobry wynik. Cóż nam więc pozostało, hm... może dziwnie zabrzmi, ale chyba uczyć się. Teraz wymagana wiedza dotyczyć będzie całej Polski w 50 % i w drugich 50 % wiedzy o województwie, które będzie nas gościło (przeliczając na cyferki jest to ok. 1100 stron „Słownika geograficzno – krajoznawczego Polski”, 376 stron „Kanonu Krajoznawczego” i „n” stron innych pomocy naukowych...). Zobaczymy...
Długo można by wspominać trudne i zarazem komiczne początki startowania w Ogólnopolskim Młodzieżowym Turnieju Turystyczno Krajoznawczym. Troszkę stresu, pytań „co by było gdyby”, nerwów, ale przede wszystkim dobra wspólna zabawa. Dla niektórych to dopiero pierwszy konkurs, nowe doświadczenie, a dla niektórych tegoroczny konkurs jest podsumowaniem i teraz pozostanie z pewnością czymś co będziemy z chęcią i uśmiechem nie raz wspominać.

„Powiewając kaszkietem nieba witają nas bezdroża wzbijając kurz...”

Jerzy Harasymowicz Bezdroża







do dołu ::...

...:: uwaga o komentarzach:
 

Do czasu stworzenia zabezpieczenia przed botami, które spamuja tresc komentarzy, dodawanie nowych komentarzy będzie niemożliwe.

Zawiedzionych przepraszamy :).



 
Copyright © 2002-2009 [LO]Lesko