Uczniów reprezentowała kadra szkoły wyłoniona w Mistrzostwach Szkoły. Grało 6 par. Losowanie zawodników miało miejsce godzinę przed rozpoczęciem gry. I tak, zrządzeniem losu, wyłonione zostały pary przeciwników:
Łukasz Orlef (IIIb) - prof. Maciej Brajewski
Radek Tulejbicz (Id) - prof. Marek Irzyński
Jakub Sołowiej (IVa) - prof. Bernard Baran
Darek Giefert (IVb) - prof. Stanisław Lelek
Bartek Pięta (IIIa) - prof. Tadeusz Wydrych
Ewa Fabian (Ib) - prof. Anna Paprocka
Zawody odbyły się na reprezentacyjnym holu głównym I piętra. Już same rozstawione figury na stolikach nadawały zawodom niepowtarzalnego charakteru. Oficjalne zawody otworzył Pan Dyrektor Jerzy Bartnik. Sędzią głównym zwodów był profesor Lelek.
Poprzedniego dnia uczniowie przygotowujący ogłoszenie (Bartek Gnap, Łukasz Orlef, Mateusz Szpak) odczynili "czary" mające zagwarantować zwycięstwo uczniom: pracowali nad rysunkiem przedstawiającym króla pokonanego i króla zwycięskiego. Po długich staraniach udało się "przestawić" rysunek ten sposób, by ten pokonany król znalazł się - nomen omen - nad nazwiskami profesorów i poskutkowało:
Pierwsze zwycięstwo przypadło w udziale Radkowi Tulejbiczowi. Wśród widzów dały się słyszeć szmery: "Biedny chłopak ...lepiej niech już się zacznie uczyć na komis z angielskiego". Sam Radek wyznał: "Trudny był ten mecz z profesorem. Trochę się z nim namęczyłem".
Drugie zwycięstwo zostało poprzedzone intrygującymi zaiste wydarzeniami: grający z Darkiem Giefertem (pseudonim: JAJO") profesor Lelek wylał na siebie herbatę. Następnie zrobił ruch i wyszedł do toalety. Po krótkiej chwili wrócił, a po następnej przegrał.
Trzecim "WIELKIM WYGRANYM" był Łukasz Orlef. Po grze pozycyjnej udało mu się wykończyć profesora Brajewskiego.
Dobrą passę uczniów przełamał dopiero profesor Baran. Sromotna porażka jaką poniósł Kuba dała początek fali klęsk i niepowodzeń. Chociaż, nie da się ukryć, profesor wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu wydarzeń. "Profesor był lepszy ode mnie" - wyznał qpon z rozbrajającą szczerością.
Tuż po Kubie poległ Bartek Pięta. Nie można się jednak dziwić - według nieoficjalnych źródeł profesor Wydrych poświęca nauce szachowej - studiowaniu literatury - najwięcej czasu z wszystkich nauczycieli. "To jest bardzo dobra forma rozrywki" - mówi profesor,
- Pojedynek był bardzo wyrównany, miałem dużo szczęścia, że go wygrałem, bo równie dobrze mogłem przegrać. Bartek jest dobrym graczem".
"Dobrze mi się grało" - wspomina Bartek z łezką w oku. "Wyrównana walka, do ostatniego momentu. Dobry rywal".
O zwycięstwie uczniów miał przesądzić ostatni pojedynek: Ewy Fabian i profesorki Paprockiej. Wygrana Ewy (a nawet remis) byłby równoznaczny ze zwycięstwem uczniów. Ale - niestety, niestety - i tutaj wygrało "CIAŁO PEDAGOGICZNE". "Już po minie profesorki widać było niezbitą pewność siebie. I tę minę profesorka zachowała do końca" - opowiadał jeden z uczniów, który pragnie pozostać anonimowy.
Wraz ze zwycięstwem profesorki pogrzebane zostały szanse na wygraną reprezentacji uczniów. Turniej zakończył się remisem
3 : 3
Jednak nie wynik był najważniejszy. Liczyła się miła atmosfera (był tłusty czwartek; wszyscy opychali się pączkami) oraz zdrowa, sportowa rywalizacja.
Kuba powiedział: "Kiedyś tradycją naszej szkoły były szachy. Obok kortu tenisowego, niegdyś była wielka szachownica... ("To był symbol moich szkolnych czasów" - wspomniał w czasie zawodów profesor Baran) ... Miejmy nadzieję, że ten turniej przybliży nas do okresu, w którym szachy były bardzo popularne.
Rzeczywiście, możemy mieć taką nadzieję. Tymczasem wszyscy czekają na rewanż.
Katarzyna Romanek
Mateusz Szpak
Bartek Gnap
|