in der deutschen Sprache in english
aktualności
rekrutacja
matura
e-dziennik
kontakt

  aktualności
  zastępstwa [0]
  artykuły
  galeria zdjęć
  rekrutacja
  dokumenty
  patron
  historia szkoły
  sukcesy
  matura
  stowarzyszenie
  dyrekcja
  grono pedagogiczne
  baza nauczycieli
  klasy
  plan lekcji
  samorząd szkolny
  nasza twórczość
  absolwenci
  rekolekcje
  zjazdy
  PTSM
  PTTK
  LOP
  PCK
  polski
  matematyka
  fizyka
  szachy
  klub sportowy
  polsko-angielska
  polsko-niemiecka
  filmy
  konkursy
 humor
 kontakt
 redakcja

do następnych wakacji jeszcze sporo :/


Jestes 591 osoba na tej stronie









...:: 27.11.2011 - 16:41 | autor: robbie
 
Rajd Szkół Ponadgimnazjalnych 2011
Była to już 15 edycja rajdu organizowana pod patronatem krośnieńskiego PTSM, który już od pierwszych edycji przyciągał wielu młodych pasjonatów gór z naszego województwa. I w tym roku nie mogło być inaczej. Uczniowie z Leska, Sanoka i Brzozowa wspólnie podjęli wyzwanie przejścia słynnych Bieszczadzkich szlaków na terenie naszych polskich Połonin. Pot, odciski, radość i wiatr – tak można najkrócej opisać ten rajd. Ale jest on zbyt ciekawy, aby poświęcić na niego tylko jedno zdanie.

Dzień pierwszy – Atakujemy Góry
Plan pierwszego dnia mógł się wydawać prosty
1. Przyjść na przystanek
2. Dojechać do Wetliny
3. Przeżyć
Punkt pierwszy tego bogatego programu wykonaliśmy wręcz idealnie. Około godziny 8:00 zebraliśmy się na Leskim Dworcu PKS i rozpoczęliśmy wspólne oczekiwanie na autobus, który miał nas dowieść na miejsce. Jednak przy drugim punkcie już nie było aż tak łatwo. Czekaliśmy i czekaliśmy. Co chwile ktoś dyskretnie wybiegał na środek dworca i wyglądał autobusu. Niestety, wszystko zdawało się iść na marne, gdyż po autobusie ani śladu. Jednak to nas nie zdołowało. Jedni umilali sobie czas rozmową, drudzy grali w karty, a jeszcze inni starali się nastroić gitarę która w końcu i tak się rozstrajała. Po prawie godzinie od przewidywanego terminu wyjazdu usłyszeliśmy dobrą nowinę od profesorki – „Jadą!”. Przeszliśmy na przystanek, z którego odebrał nas bus z Sanocką grupą uczniów. Jako ze miejsca w tym busie za dużo nie było, od razu po włożeniu bagażów każdy kombinował jak mógł, byle by zdobyć jakieś miejsce, nie ważne czy siedzące czy leżące (na podłodze).

Bus dowiózł nas do schroniska młodzieżowego w Wetlinie, w którym to też zostawiliśmy bagaże i zarezerwowaliśmy materace, na których mieliśmy spać. Następnie udaliśmy się spowrotem do busa i pojechaliśmy na początek szlaku prowadzącego na Tarnicę – najwyższy szczyt Polskiej części połonin.
Po dotarciu na miejsce spotkaliśmy się z pozostałymi uczestnikami rajdu, którzy przyjechali do nas z okolic Brzozowa. Wspólnie tworzyliśmy nawet spora grupę, jednak w porównaniu z poprzednimi edycjami rajdu można było czuć niedosyt co do ilości uczestników. Niedosyt można było też odczuć patrząc się na przygotowanie niektórych osób do tego rajdu. W końcu nie na co dzień widzi się kobiety chodzące po górach w balerinkach i stylowych kurteczkach, które za bardzo praktyczne nie były. Po paru wzniosłych słowach na temat rajdu udaliśmy się w drogę. Początek nie był najgorszy, wszyscy pełni optymizmu i radości udali się w stronę Tarnicy. Ludzie bardziej ambitni trzymali się z przodu grupy, a Ci bardziej leniwi z tyłu. Nie musze mówić, że tutaj grupa z naszego LO trzymała się z przodu stawki. Jednak wszystko miało ulec zmianie, bo oto po pierwszym przystanku rozpoczęło się strome podejście na Tarnicę. W tym momencie trochę się rozczłonkowaliśmy. Ale wspólnymi siłami, powoli holując nasze dziewczyny :P, szliśmy w kierunku przełęczy. Raz to my mijaliśmy odpoczywające grupki uczniów a innym razem to oni mijali nas. I tak w kółko. Wielu zaczynało się zastanawiać, jaki to ma sens, ale te chwile słabości zostały nagrodzone pięknymi widokami z przełęczy „Siodło”. Tutaj też mogliśmy pierwszy raz podziwiać piękno naszych gór. Będąc na Połoninach obowiązkiem wręcz jest położenie się na stoku i podziwianie natury z pozycji leżącej. Przyjemne z pożytecznym, można by rzec. Po zasłużonym odpoczynku i dojściu pozostałej części grupy wyruszyliśmy na Tarnicę (1346 m n.p.m.) Tam pozostało tylko zrobić parę wspólnych fotek i rozkoszować się widokiem. Nastepnie udaliśmy się powrotem na przełęcz a z stamtąd na Szeroki Wierch i szczytem, spokojnym krokiem udaliśmy się w kierunku Ustrzyk Górnych. Po półtoragodzinnej wędrówce mieliśmy powtórkę z rozrywki. Znowu przyszło nam czekać na autobus. Tym razem jednak czas urozmaiciliśmy sobie penetrując sklepy w Ustrzykach Górnych i wspólnie opowiadając sobie o przeżyciach związanych z wejściem na Tarnice. W końcu dla niektórych z nas był to pierwszy raz, gdy odwiedziliśmy góry znajdujące się wręcz po sąsiedzku. Po paru dłuższych chwilach pojawił się bus, który bezpiecznie odstawił nas do schroniska. W tym momencie z dumą mogliśmy stwierdzić, że wykonaliśmy 3 punkt naszego planu dnia. Cała reszta bowiem to już tylko formalność

Organizatorzy zadbali o realizm rajdu, gdyż po kolacji jak prawdziwi traperzy siedzieliśmy po ciemku w pokojach i rozkoszowaliśmy się brakiem prądu. Ot, takie tam odcięcie się od cywilizacji. Jako, że tylko nasza grupa miała gitarę (fakt - ciągle rozstrojoną, ale jak coś brzdęka to chyba gra) dostaliśmy propozycję poprowadzenia wspólnych śpiewów w ciemnościach schroniska. I tak wszyscy w małym zamieszaniu ulokowaliśmy się na korytarzu i próbowaliśmy z różnym skutkiem śpiewać rajdowe szlagiery. Gdy wrócił prąd udaliśmy się do swoich pokoi i tam teorią każdy udał się umyć i teorią poszedł spać. Tak zakończył się wieczór i poranek dnia pierwszego.

Dzień 2 – Góry atakują nas
„Przebudzenie” następnego dnia pokazało nam, co oznacza chodzenie na rajdy. Zakwasy, zmęczenie i niewyspanie to pierwsze oznaki, jakie dało się zauważyć u prawie każdego uczestnika rajdu. Inne oznaki to kiepska forma po spożyciu zapewne marchewkowego Kubusia. Cóż, każdy odpoczywał jak umiał. W każdym razie po śniadaniu i posprzątaniu schroniska nastąpiło rozdanie nagród w konkursach turystycznych, jakie miały miejsce poprzedniego wieczora. Uczniowie z naszego LO pozajmowali bardzo dobre miejsca w tych konkursach i również z dumą odebrali dyplomy. Następnie udaliśmy się na następną trasę, która została trochę uproszczona na prośbę uczestników. Od rana towarzyszyła nam wspaniała pogoda, dlatego też z jakąś nadzieją szliśmy powolnym krokiem na kolejny szczyt. Jednak zakwasy dawały się we znaki i pomimo, że wejście było łagodniejsze niż poprzedniego dnia, wiele osób co chwile robiło sobie przerwy. Jednak jakimś cudem wszyscy dotarliśmy na Smerek. Tym razem z piękną pogodą przywitał nas niebywały wiatr. Jednak to nie przeszkodziło nam za bardzo w dobrej zabawie na szczycie i odpoczynku. Po raz kolejny mieliśmy okazje podziwiać piękne widoki i zapierające dech w piersiach jesienne krajobrazy. Aż nie chciało się opuszczać połonin. Ale trzeba było, rozpocząć drogę powrotną ze szczytu. Wszyscy w dobrych humorach swoim tempem schodzili z góry, gdy nagle zaczęły zbierać się nad nami ciemne chmury, zwiastujące ulewę. Trochę przyspieszyliśmy i udając się na miejsce spotkania z autobusem. Tym razem doświadczeni poprzednim dniem wepchaliśmy się na pierwszy kurs, który odwiózł nas do knajpy na pyszny obiad. Tym samym w momencie zaczęło padać. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. Po obiedzie była jeszcze chwila na rozmowy, wymiana poglądów i ostatnie spojrzenia na dzikie Bieszczady. Gdy przyjechał autobus, każdy udał się w swoją stronę. Wielu z nas zapamięta ten rajd jako coś niezwykłego. Wzajemne wspieranie się, wspólna zabawa i piękne widoki to na prawdę wspaniała nagroda za trochę trudu włożonego w wędrowanie.
Do zobaczenia za rok?
Marcin Drozd


























do dołu ::...

...:: uwaga o komentarzach:
 

Do czasu stworzenia zabezpieczenia przed botami, które spamuja tresc komentarzy, dodawanie nowych komentarzy będzie niemożliwe.

Zawiedzionych przepraszamy :).



 
Copyright © 2002-2009 [LO]Lesko