Cóż to jest „szkoła”, zapytasz się belfra, Belfer odpowie: to książka, ekierka, To chwalebne wieki oręża i pióra, To Polarna Gwiazda i sudecka góra, To „step akermański” i „Chrystus narodów”, To kalkulacja wydatków i przychodów, To funkcja kwadratowa i ułamek prosty, To mięśnie prążkowane i kompetencje starosty, To Present Simple i Präteritum, To kwas siarkowy i formaty plików, To liczby, daty, twierdzenia, lektury, To definicje, fakty i prawa natury, To czego uczyć kazała władza centralna, I to czego nauka jest utylitarna,
Dużo by tak wymieniał belfer, lecz o jednym zapomina słowie, Tysiące rzuci pojęć, a nie powie... o sobie, Wszak szkoła to też budynek, a w budynku jest człowiek, By sprawiedliwości stało się zadość, ja to jednak za belfra nadrobię,
Jest jedna matematyka, historia jednym biegła torem, Pingwin niedźwiedzia polarnego nie spotyka, a las liściasty nie może nazwany być borem, Wokół Słońca orbituje Ziemia, co Słowacki widział jako gwiazdę gasnącą w lazurowej wodzie, Prezydent Szwajcarii rokrocznie się zmienia, a sublimacja zachodzi w suchym lodzie, Są stałe w większości prawidła rządzące tym światem, lecz są różni nauczyciele, Pozwólcie mi więc zatem, skierować do was słów kilka, krótkie będą, lecz szczere,
Profesor Samek to miły jest gość, Nikomu przy tablicy nie powie, że ma go dość, Zawsze najpierw pomoże, podpowie, pouczy, Jak się deltę wylicza i jak się matematyki uczyć, Przeto słuchaj uczniu Profesora Samka, Ucz się i ucz do wieczora od ranka,
Czasem się zdarzy, choć rzadko niezmiernie, Że klasa lektury nie przeczytała zupełnie, Choć mógłby czynić wówczas jakieś przywary, Profesor Wolańczyk poniecha nam kary, Sięgnie po film z jakimś głębokim przekazem, A lekturę zaczniemy następnym razem,
Pani dyrektor choć testów wiele zapowiada, Część z nich gdzieś znika, a część się przekłada, Serce ma Profesorka otwarte dla każdego, Pani jest sercem liceum tego, Biada jednak spóźnialskim i nieobecnym w szkole, Gdy ich Pani zaczyna karcić, to i ja się boję,
Profesorka Wermińska to ucieleśnienie radości, Gdy się Ją w szkole spotyka nie da się smucić, nie da się złościć, Zawsze uśmiechem i dobrym słowem wspomoże, Nie ważne czy upał, ulewa, czy śnieżyca na dworze, Wiele się można od Niej nauczyć o świata budowie, Ale też jak świat odpowiedzialnie budować samemu sobie,
Chociaż chemii do chemii nigdy nie czułem, A chemiczną wiedzę z wielkim oporem wkułem, Niezmiernie mi dziś lekcji chemii brakuje, Gdyż Profesorka Wowk każdą lekcję koloruje, I ubarwia znacząco dodatkową wiedzą, O której z reguły podręczniki nam nie powiedzą, I ja dziś nie wspomnę o tej dodatkowej wiedzy, Tylko napomknę: alembik wart jest pieniędzy,
Nowoczesny polonista to wcale nie jest oksymoron, Na polski Profesorki Dziedzickiej uczniowie zawsze telefony biorą, Gdy w książce bowiem wiersza zabraknie istotnego, Sięgamy chętnie poń do wymiaru cyfrowego, Zabiera nas na lekcjach Profesorka w najdalsze zakątki dumania, Ukazuje to co jawne, ukrytego szukać nie zabrania, I choć słuszny gniew budzi gdy ktoś myli Ismenę i Antygonę, To in fine, wszyscy jesteśmy skumani jak te żabeczki zielone,
|
Profesor Mach to człowiek renesansu, Zna i system wyborczy i zjawisko rezonansu, W edukacji zawsze wybiera praktyczne metody, To przyniesie izotop uranu, a to czajnik wody, Ciągle też wspiera uczniów pomysły ciekawe, A z informatyki czyni świetną zabawę,
Profesorka Pelc wie dużo o ludzkim ciele, Ale co ważniejsze, dobra czyni wiele, Bo choćbyśmy całą wiedzę świata znali, A człowiekowi w potrzebie ręki nie podali, Nie byli byśmy ludźmi ani w jednym calu, Tylko jak ta miedź pusto brzęcząca lub srebro talarów,
Jest wielką zaprawdę cnotą cierpliwość, Również empatia, zrozumienie, uczciwość, Profesor Brajewski, głęboko wierzę, z tej racji, Doczeka się kiedyś kanonizacji, Zawsze nam pobłaża i uraz nie chowa, Na dobrych ludzi nas na pewno wychowa, Innych zalet ma mój Wychowawca nie mało, Ale na nie wszystkie, kartek by nie stało,
„Kto się lubi, ten się czubi” rzecze powiedzenie stare, Siostro Konieczna, ja powiedzeniu temu daję wiarę, Choć burzliwie nieraz na katechezie dyskutujemy, Broniąc swych racji, dogadać się umiemy, Życzę Ci siostro nasza kochana, Niech Siostra będzie w łasce u Pana,
Chociaż po niemiecku beznadziejnie szprecham, Na niemiecki zawsze z pogodą ducha czekam, Profesor Wydrych poza językiem Sąsiada, Zna również wiele żartów i je opowiada, Przepraszam, że na lekcji kawę piję czasami, Ale na niemieckim kawa najlepiej smakuje, tak między nami,
Jak to kiedyś ktoś bardzo mądry ujął, Dobrzy nauczyciele uczą, wybitni inspirują, Profesorka Drożdż zawsze w humorze i z uśmiechem, Potrafi opisać wiek za wiekiem, Wie jak o rzeczach mówić dawno minionych, By nie zanikła nigdy pamięć o nich, By się zwycięstwa i porażki uchowały w pamięci zbiorowej, By zawsze trwałym fundamentem były dumy narodowej,
Mistrz żartu; riposty ma zawsze celne, a dowcip niemały, Któż by to mógł być jak nie Profesor Pałys, W każdej sobie poradzi sytuacji, Z każdego problemu zna drogę ewakuacji, Jedno tu tylko dodam zdanie, Niech Pan pozdrowi małą Anię,
Profesor Sroczyński wie jak obliczyć koszty i przychody, I jak napisać zeznanie by obniżyć dochodowy, Za to Profesora niezwykle szanuję, Że się w polskim systemie tak dobrze orientuje, Mam nadzieję, że nic się złego nie stanie, Gdy z pp. przejdzie na biznes i zarządzanie,
Na tym zakończę poemat ten długawy, Przepraszam Belfrów, o których w nim nie wspomniałem, To nie są żadne personalne sprawy, Po prostu lekcji z Wami zbyt mało miałem, Wiem jednak z całą pewnością, A swą pewność trzy lata tutaj budowałem, Każdy Psor uczniów darzy miłością, Każdy z Was zasługuje na pochwałę, Przeto przyjmijcie ją proszę każdy z osobna i wszyscy razem, Każdy z was jest dla innych nauczycieli wzorowym obrazem, Dziękuję równie serdecznie pracownikom administracji i obsługi, Którzy także mają niebagatelne zasługi,
By już nie czynić tego wiersza opasłym tomem, dodam tylko: Jesteśmy rodziną, a liceum jest domem
. Szymon Wilk
|