,,Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady,,z takiego założenia wyszło nasze liceum,które postanowiło uczcić początek kalendarzowej jesieni. Wybraliśmy się zatem w tym dniu na 53 edycję Mini Rajdu. Jak co roku, zebraliśmy wszystkich pasjonatów górskich wędrówek, bieszczadzkich krajobrazów, włóczykijów i sympatyków gór. Zastanawialiśmy się głęboko i wnikliwie, które miejsce naszych ukochanych Bieszczadów będzie dla nas najbardziej odpowiednie. Nasz wybór padł oczywiście na jedną z majestatycznych połonin, mianowicie na szczyt Połoniny Caryńskiej.
Po zebraniu niezbędnego górskiego ekwipunku i prowiantu, wyruszyliśmy na przeciw czekającym na nas szczytom. Mimo, że był to dzień wolny od zajęć lekcyjnych to nie obyło się od edukacji. Niezbędnej wiedzy dostarczył nam nasz przewodnik i profesor Maciej Brajewski. Podczas jazdy autokarem na miejsce docelowe opowiedział nam niezwykle ciekawe rzeczy o naszym regionie i jego historii. Dowiedzieliśmy się co nieco m.in. o Bojkach i Łemkach, zagospodarowaniu terenu i o tym co się na nim działo zanim świat usłyszał o nazwie ,,Bieszczady’’. Był to bardzo interesujący i przydatny wykład, który umilił nam podróż częścią wielkiej obwodnicy bieszczadzkiej. Po krótkim czasie podróży dotarliśmy na Przełęcz Wyżniańską, skąd wyruszyliśmy już prosto na szczyt ,,Carycy’’. Po paru postojach na posiłek i lekkim wysiłku dotarliśmy na miejsce. Od razu rzucił nam się w oczy piękny widok na bieszczadzkie panoramy oraz szczyty, m.in. Połoniny Wetlińskiej oraz najwyższej na naszym regionie Tarnicy. Widoczność tego dnia była bardzo przejrzysta, a pogoda sprzyjająca. Jedynym mankamentem pogodowym na szczycie był dosyć porywisty wiatr, którego siła powodowała, że ciężko było się utrzymać na nogach. Był on na tyle mocny, że gdyby ktoś słabo trzymał swoją czapkę, można by było śmiało mówić o przemijalności z wiatrem. Nie stanowił on jednak większego problemu dla naszej nieustraszonej ekipy, która po chwilowym fajrancie na szczycie i obowiązkowej sesji fotograficznej wyruszyła w drogę powrotną. Problemem dla nas nie było również dosyć strome zejście z połoniny. Nasze buty były bowiem przygotowane na takie niespodzianki, w związku z tym każdemu udało się zejść bezpiecznie na dół. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zahaczyli po drodze również o schronisko politechniki warszawskiej ,,Koliba’’. Po krótkim posiedzeniu i odpoczynku, ruszyliśmy już do czekającego na nas w Ustrzykach Górnych autokaru. Po wymyśleniu hasła rajdowego przez najkreatywniejszą część naszej ekipy i zmianie butów na bardziej wygodne, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Nie była ona oczywiście tak nudna jak mogłoby się wydawać. Niezbędnej rozrywki dostarczyła nam tym razem muzycznie utalentowana część naszej grupy. Pod wodzą pięknych dźwięków strun gitary, odpowiednich dla regionu folkowych ballad i chwytających za serce swoim pięknem głosów naszych uczniów, dotarliśmy pod mury liceum. Nie było z nami osoby, która wróciła by bez uśmiechu na ustach i niezapomnianych wrażeń w pamięci. Mówią, że nie da się zwiedzić wszystkich interesujących miejsc w Bieszczadach, więc z pewnością nie była to ostatnia edycja naszego wspaniałego rajdu.