in der deutschen Sprache in english
aktualności
rekrutacja
matura
e-dziennik
kontakt

  aktualności
  zastępstwa [0]
  artykuły
  galeria zdjęć
  rekrutacja
  dokumenty
  patron
  historia szkoły
  sukcesy
  matura
  stowarzyszenie
  dyrekcja
  grono pedagogiczne
  baza nauczycieli
  klasy
  plan lekcji
  samorząd szkolny
  nasza twórczość
  absolwenci
  rekolekcje
  zjazdy
  PTSM
  PTTK
  LOP
  PCK
  polski
  matematyka
  fizyka
  szachy
  klub sportowy
  polsko-angielska
  polsko-niemiecka
  filmy
  konkursy
 humor
 kontakt
 redakcja

do następnych wakacji jeszcze sporo :/


Jestes 4161 osoba na tej stronie









 

 The Reason
 Gazetka szkolna
 SnopqS
 Aleksandra Scelina
 Wasza Ślimość
 Sué
 Katarzyna Andruch
 GIEŁDA TALENTÓW 2015


 
Wasza Ślimość
Nazywam się Wasza Ślimość. Z pochodzenia najprawdopodobniej jestem ziemianinem. Posiadam 208 kości, 316 mięśni, żołądek o objętości 3 dm3, 10 bln komórek mózgowych, 20 zdrowych paznokci, rosnących z prędkością: u rąk - 0,07 mm/24h, a u nóg - 0,02 mm/24h. Gęstość mojego ciała umieszczona jest w granicach od 0,992 do 1,013 g/cm3. Średnia prędkość krwi w aorcie, którą mam zaszczyt posiadać wynosi 30 cm/s, a grubość jednego włosa, urodzonego i wychowanego na mojej głowie zawarta jest w 0,1 mm (nie uwzględniając przekroju poprzecznego lub podłużnego ewentualnych pasożytów). Lubię...

PAMIĘTAĆ NALEŻY, ŻE W KAŻDYM UTWORZE UKRYTY JEST OBRAZ, ZAMASKOWANY POD GRUBĄ POWŁOKĄ LITER. W OWYM OBRAZIE, W PUNKCIE JEGO CENTRALNYM (KTÓRY MOŻE BYĆ NAWET JEGO CAŁOŚCIĄ) ZAWARTY JEST SENS NIESŁUSZNIE TRAKTOWANY JAKO BEZSENS PRZEZ NIEŚWIADOMYCH FAKTU, IŻ "NAWET BEZSENS POSIADA SENS, BO SENSEM BEZSENSU JEST JEGO BEZSENS" I WIDZĄCYCH TYLE, NA ILE POZWOLI IM POWIEKA "KRÓTKOWIDZĄCEGO" PRZYZIEMNEGO CZŁOWIEKA, NIE ZAWSZE SŁUSZNIE ODBIERAJĄCEGO WSZYSTKO DOSŁOWNIE...



"Aphelium"

Punkt.
Przestrzeń.
Punkt otoczony przestrzenią
Oceanem materii
Kosmosem i ziemią.

Punkt, jak plankton unoszący się biernie
Względem bezwładu
Bezwzględnie wiernie.

Lekkość.
Niewidzialnego podłoża płynność
I odległych stóp je zdradzających niewinność
Odległość,
A zarazem bliskość
Wysokość niskości…
… i wysokości niskość

Oko.

Oko i niebo, niebo i oko
Coraz bliżej celu, coraz bardziej wysoko.

To takie niespotykane doznanie,
Kiedy ciało traci masę.
Odrywająca się od ziemi linia lotnicza
Ponad materią i czasem.

Taaak !!!

To moje ciało !
Moje ciało lata !!
I leci swobodnie niczym światło na podbój wszechświata…
Oko staje się niebem
A niebo okiem
Coraz bardziej niebiesko i lekko
Z każdym powietrznym krokiem
Unosi się machina napędzana
Złotego blasku obłokiem.





Anielskie chmury, co swe ręce gościnnie wyciągają
W moją stronę
I ziemskie budowle,
Które w dole pozostają
Coraz bardziej pomniejszone
Porzucone…

Ja nie czuję nóg
… a one stóp nie czują,

Jak gołębie rozpłyniętego po świecie ducha,
Które wolnością się delektują

Oko.

Punkt.

Przestrzeń.

Rozpędzone usta,
Co z ustami wiatru namiętnie się siłują
Włosy,
Co w takt melodii fal żeglują
Po oceanach przestrzeni, którą pokonują
…jak spadający kamień łono górskiego potoku…
Do samego dna
Do kresu
Do najdalszych zakątków malowanych na oku…

Ja lecę !
Słońcem jestem
…I ŚWIECĘ.



"." (kropka)

Wyobraź sobie, że ten wiersz nie istnieje.
Biała jak śnieg kartka
Spogląda w Twe oczy i się śmieje.
Czujesz…
Jak wiatr pełnej nicości falą wdechu
Prosto w twarz Twego zadziwu wieje ?

? ? ?

Czego tutaj szukasz
Zbłąkany podróżniku ?
Co Twe zmysły zatrzymało
Na tym pustym pomniku ?
…A może tajemnicy życia w papierowym echu ?
Co w struktur niewidzialnych liter
Ironicznym uśmiechu,
Abstrahuje od wszelkiego bytu.

Bez zapachu, bez smaku, bez grzechu…
Świątynia Nicości
Z ustawionym miejscem na bóstwo.
Idealnie płaska powierzchnia
Braku wychyleń od nie bycia czymkolwiek
Nieistniejące wersy żyjące stadami
W podstępnej objętości kartki
Obsypanej nie pachnącymi kwiatami.
Empireum.
Oto wstęp do muzeum
Fantasmagorii

Oaza wszystkiego w niczym,
Z brakiem wątku w elemencie przewodnim
Więc odliczam:
„0”
„0”
„0”
„0”
„0”
…i tak do zera.

Wielka, przeźroczysta brama
Do Królestwa Fatamorgany
Przed Tobą się otwiera.
Tomy miejsc na poezję
Sięgające pod chmury
I z siatki tęczy utkane
Szachownicą światła promieniujące góry
Łączone między wymiarami
Przez obliczę czarnej dziury.
Potężny pomnik latającej wyspy
Na powietrza cząsteczkach pewnie sunący
Niosący otwartą galerię
Ram na obrazy
Wybitności przedstawiających.
Myśli.
Smugi jasnego cienia
Zatrzymany w miejscu kamień
Ruszający się względem otoczenia.
Pulsującej energii cochwilowe uniesienia
Armią kolorów gotowych do walki
O lokalne przesilenia.

Świat z elementów zagadki
bez rozwiązania
Zbudowany wedle płynnej myśli uznania.
Ruch.
Ruch kwadratowego koła
Służącego dla istoty ciągłości nadania.
Wcielające się duchy
…I ciała zmienne na dotyk
W różnych skupienia stanach.
Plastyczne weny mieszkające
W bezdennych dzbanach
A w powietrzu wisi
Biała mgła pustej kartki
Z byłego lotniska myśli
W akwarium spokoju zanurzonego.

I Twoje oko…

Wciąż szukające
„rzekomo nieistniejącego wiersza”
W śnieżnej bieli tonące.
Nie narysowany margines
Leniwie leżący na piaskach tropikalnej stacji kosmicznej,
Szukając równania stycznej
Do poezji…

…A Ty, ze ślepą ufnością
Śledzisz owe Nieistniejące Wersy
Równie naiwnie
Jak i ja je piszę
Odkładam więc długopis…
I odchodzę do głębi kartki
W tę pustą,
Głuchą
I stanowczą Ciszę…

(c.d w „Supersonik”)


Supersonik

Państwo ciszy z ledwie słyszalnym dźwiękiem u władzy,
Prowadzącym niezłomnie ją ku zwycięstwu...
... A Ona wynosząca go ponad przeciętność.
Ponad martwej ciszy mętność.
Wyeksponowane na tle jej kolosalnego oblicza
Stoją dzieła sztuki, w których dźwiękoczuły statek się zakotwicza
I kołysze się spokojnie na kojących, Delikatnych powiewach,
Ust prawie nieistniejących śpiewach...
Taka cisza...
Aż nie wypada oddychać
Nawet najmniejszy ruch cząsteczek słychać
Dążących do rozproszonego celu
Gdzieś za mną wije się pochodzący z mikroświata
Akustyczny wąż, co ścieżkami po progu słyszalności lata
Wpadające przez ucho do głowy konstrukcje po niej wędrujące
Jak krew w tętnicach ich struktury pulsujące
(prawiebyć prawienie być)
Bogate w niebywałość obrazy rozmaitość ze sobą niosące
Z prędkością myśli
W myśli się zamieniające
Oaza na pustyni, od której wszelkie wagi odeszły
Zaraz po tym, jak zostały odwiązane
Widzę lekko zmieszane
Tańczące dźwięki, po których zimne dreszcze przeszły
Czuję na sobie tę ciszę, jej subtelne ciało...
...drży całe, jakby czegoś niepewnie się bało
Zaglądam do jej wnętrza..,
Oglądam,
Czym jest ta wielka, nieuległa twierdza
Oddycham jej oddechem...
...I żyję biciem jej serca...
Widzę ją !!!
Ja ją naprawdę widzę !!!
Ma kwiaty we włosach, oczy fiołkowe jak denaturat
I usta zmysłowe
...nieme

Jej postać niewyĽaźna mieni się Ľ cichym blasku
Wychodzącym z szarego cienia
Raz po raz, jak diament wysyłając w przestrzeń
Krótkie i zdecydowane lśnienia
Wytwarza ona w ten sposób cienkie odnogi swego majestatu
Nadające się do usłyszenia
Pnące się ku górze pnącza spragnione istnienia
Dżungla... Zapleciona własną bujnością
Na Amen.
Czuję jak tu pachnie mądrością
TAK !!!
Ogłaszam wszem i wobec, iż w umyśle ciszy się znajduję !!!
Przeglądam wielkie banki zamrożonych dźwięków
Między którymi boso po oblodzonym podłożu
Stawiając zimne kroki wędruję
W dobry smak odzianych smakach smakuję
Wypływających z jądra owej planety o pojemności czarnej dziury
I wielkości olbrzymiej miniatury
Kształcie o bezkształtu kształcie,
Kształtującym się pod wpływem braku czynników
Kształt mu nadających
Uszy.
Tak, cisza ma wielkie uszy
Będące zwierciadłem jej duszy
Uszy, uszy większe i mocniejsze
Niż te, które posiadają ściany najpotężniejsze
Wtem cisza swą bezbarwną i głuchą pelerynę zarzuciła
I ciągnąc za sobą niewidzialne echo podążyła
Powolnym, lecz zdecydowanym krokiem
Jak słońce o poranku przesuwające
Granicę cienia...
Na skrzydłach niesłyszalnych taktów...
...poszybowała cisza do źródła własnego strumienia


"UFO wylądowało"

...UFO wylądowało...

Ponad kudłatą górą potężne ukazało
Swe wielkie, skrzypiące, zardzewiałe ciało.
Żelastwo dudniące po całej kosmosu komnacie
Odwiedzające wielkich myśli połacie
No cóż...
Po prostu się to stało

...UFO wylądowało

Gwiezdnym pyłem lotnisko usłało
Zmęczone po długiej i żmudnej podróży
Zjawiło się, by niebo nasze ziemskie zachmurzyć
Szpetne złomowisko kupy się nie trzymające
Na powietrza cząsteczkach twardo leżące
Fale, co drogę zgubiły w lesie zakłócające
Szczyt świata, co wiatrem oddycha
Skał ziewających zaklętych w spokojnego mnicha.
UFO wylądowało i ze sobą przyniosło
Olbrzymie, magiczne, zielone wiosło,
Którym przestrzeń kosmiczną odgarniało
I nagle w tym punkcie się zatrzymało
UFO wylądowało...
UFO mnie bada...
Pyta, czy mój umysł w pełni mną włada.
Tak. To fakt.
UFO z reguły trudne pytania zadaje.
Jeszcze chwilę temu galaktycznych dróg rozstaje
A teraz zamieszczone bez przestrzeni i czasu
Zatrzymany w jednej klatce film o „bogu hałasu”
Teraz spokojnie stoi
Łagodnie falujący ocean myśli moich
Chmura na kółkach, co jeździ po ziemi
I UFO, co w zardzewiałej zbroi
W całej okolicy kosmosem zapachniało

UFO tu jest....
...UFO wylądowało

Wasza Ślimość

do góry ::...

 
Copyright © 2002-2009 [LO]Lesko